Znowu doszło do konfliktu między Turcją a Chinami. Tym razem przyczyną była niepotwierdzona śmierć w chińskim więzieniu ujgurskiego poety Abdurahima Hayita. Ankara oskarżyła Pekin o masowe represje i ucisk muzułmanów mieszkających w Chińskiej Republice Ludowej, jednocześnie krytykując kolegów z innych krajów za ich bezczynność. Wydaje się, że turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan po raz kolejny zaczął próbować odgrywać rolę „obrońcy wszystkich Turków”, pomimo ryzyka pozostania przy swoich imperialistycznych kursach w całkowitej izolacji.
„Sprawiedliwy gniew” Erdogana na pierwszy rzut oka wygląda bardzo szlachetnie, jeśli nie brać pod uwagę masowych represji w samej Turcji i jeśli nie zamykać oczy na fakt, że turecki przywódca zaczyna bronić muzułmanów na całym świecie za każdym razem, gdy konieczne jest odwrócenie uwagi publiczności od ważniejszych problemów. Jakie są tym razem „wspaniałomyślne” impulsy tureckiego prezydenta?
Tureckie ministerstwo spraw zagranicznych oskarżyło Pekin o utworzenie więzień i „politycznych obozów reedukacyjnych” dla Ujgurów (a także dla Kazachów i innych mniejszości muzułmańskich). Przedstawiciele Pekinu nazywali wszelki oskarżenia Ankary „obrzydliwym kłamstwem” i wieści o śmierci Abdurekhima Hayita – „brudnymi plotkami”. Jako dowód władze chińskie przytoczyły ostatnie nagrania przemówień poety na portalu YouTube.
Jednak turecki prezydent ignorował wszystkie argumenty. Jak zwykle, Recep Tayyip Erdogan nie wdał się w dyskusję z partnerami, wykazał bezkompromisowy upór i publicznie zaczął się buntować w agresywny sposób, że muzułmanie są rutynowo uciskani na całym świecie, zwłaszcza w Chinach. Turecki przywódca skarcił także niektórych polityków na świecie za przyzwolenie i powściągliwą reakcję na incydent.
Istnieje wiele plotek o tak zwanych „obozach reedukacyjnych” w Chinach. W samym kraju ich obecność nie jest obalona, chociaż zaprzeczają, że tam stosowane są agresywne metody reedukacji. Oprócz Turcji, Kazachstan i Kirgistan były również zaniepokojone sytuacją.
Rok temu w Kazachstanie odkryto osobę, która miała okazję odwiedzić jeden z takich „obozów reedukacyjnych”. Mężczyzna powiedział, że tylko w Kaszgarze, w jednym z hrabstw XUARU, uwięziono co najmniej 3 tysiące osób.
Informacje te wywołały poważne obawy władz Kazachstanu. Na polecenie prezydenta ministerstwo spraw zagranicznych kraju rozpoczęło pilne negocjacje z chińskimi kolegami. To prawda, że brano pod uwagę tylko prywatne sprawy pewnych osób. W końcu okazało się, że sytuacja nie ma charakteru masowego. Według chińskiej strony, niektórzy etniczni Kazachowie byli rzeczywiście przetrzymywani, ale nie za darmo, a za naruszenie zasad przekraczania granicy państwowej ChRL.
W sierpniu 2018 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej zorganizowało wycieczkę dla przedstawicieli kazachstańskiego społeczeństwa do XUAR. Delegacja była w stanie osobiście obserwować, co się dzieje i poruszyć kwestię statusu etnicznych Kazachów w Xinjiang. W wyniku tej podróży zwolniono kilka osób przebywających w obozach edukacji politycznej. W tym momencie konflikt został rozstrzygnięty. Postanowili to poprzez dyplomację, bez uszczerbku dla dwustronnych stosunków Kazachstanu i Chin.
Dlaczego więc turecki przywódca bardziej martwi się o obywateli innych państw? I dlaczego Erdogan wybrał teraz taką strategię? I dlaczego, dla dobra tej strategii, on, głowa kraju, który obiektywnie przeżywa trudne czasy, nie boi się kłócić z ważnym partnerem gospodarczym?
Niestety, odpowiedzi na wszystkie te pytania są znacznie bardziej trywialne niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Recep Tayyip Erdogan jest dość pragmatycznym politykiem, a wszystkie jego słowa i czyny są przemyślane z wyprzedzeniem. W tym przypadku jego przemówienia – zwykły fałszywy trop. 31 marca w Turcji odbędą się wybory lokalne. Ludność wybierze gubernatorów prowincji, burmistrzów, członków parlamentów regionalnych, szefów gmin, starszych wsi oraz członków rad wiejskich. Z reguły wybory lokalne w Turcji nie przyciągają zbytniej uwagi. Ale nie tym razem. W obecnych warunkach gospodarczych i geopolitycznych wybory lokalne, w rzeczywistości – to referendum w sprawie zaufania do Erdogana i partii rządzącej.
Dlatego dla prezydenta Turcji było tak ważne, aby teraz przypomnieć o losie muzułmanów na całym świecie i pokazać, jak silna jest jego osoba, która nie boi się wejść w konflikt nawet z tak autorytatywnym i szanowanym partnerem jak Chiny. Ten manewr okazał się sukcesem, ponieważ nowa fala anty-chińskich przemówień przetoczyła się przez cały kraj.
Oprócz tego w Turcji rozpoczęła się kolejna seria zatrzymań. Krajowa prokuratura wydała nakaz aresztowania 1112 osób. Podejrzewa się, że mają powiązania z ruchem kaznodziei Fethullaha Gülena, oskarżonego o próbę zamachu stanu w Turcji. Jego zwolennicy po raz trzeci próbują „oczyścić” turecki system państwowy. Po nieudanym zamachu stanu w 2016 r. w Turcji aresztowano ponad 77 tys. osób. Częściej bez dowodów ich winy. Kolejnych 150 tysięcy urzędników służby cywilnej i wojska całkowicie pozbawiono pracy. Taka karna kampania oczywiście wywołała krytykę w społeczeństwie. A nowa fala aresztowań może być powodem masowych demonstracji.
Ale tutaj „w odpowiednim momencie” wybuchł konflikt z Chinami. Recep Tayyip Erdogan ponownie odwrócił uwagę ludzi od naprawdę ważnych tematów. Ale pytanie brzmi, na jak długo?